Chomikuj.pl musi sprawdzać w Google co jest u niego na portalu

Tytuł wpisu nie jest zbyt zgrabny, jednak trafnie opisuje nietypowe sądowe rozstrzygnięcie.

Krakowski sąd orzekł, że firma prowadząca Chomikuj.pl powinna poprzez Google szukać pirackich filmów zamieszczanych przez internautów na portalu chomikuj.pl i je usuwać (tak wyrok Sądu Okręgowego w Krakowie z 27.5.2015 r., sygn. akt IX GC 791/12).

Do tej pory chomikuj.pl mogło trzymać się zasady wyrażonej w art. 15 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną: nie sprawdzać plików użytkowników i poprzestać na reagowaniu na nielegalne treści dopiero po zgłoszeniu im naruszenia. W ocenie Sądu reguła ta nie chroni jednak portalu. Chomikuj.pl nie może ograniczyć się jedynie do oczekiwania na zgłoszenie naruszenia, lecz działać samodzielnie. Innymi słowy, musi bez zgłoszeń zewnętrznych sprawdzać swój portal. Niecodzienność nakazu sądu uwidacznia się też w okoliczności, że chomikuj.pl ma przeszukiwać swój portal nie za pomocą wewnętrznej wyszukiwarki, ale poprzez Google.

Wyrok ten jest nieprawomocny. Może zostać zmieniony przez sąd wyższej instancji, o ile zostanie zaskarżony. Zapewne chomikuj.pl wniesie apelację. Niestety uzasadnienie wyroku nie jest jeszcze publicznie dostępne.

Jeśli jednak ten wyrok utrzyma się, to może zapoczątkować nową linię orzeczniczą, radykalnie zmieniając zakres obowiązków i odpowiedzialności osób tworzących w sieci.

Jakie byłby skutki dla portali, blogów i zwykłych stron internetowych? Krótko mówiąc: bardzo kłopotliwe. Szersza byłaby podstawa odpowiedzialności za treści zamieszczane przez internatów. Chodzi nie tylko o filmy i muzykę, ale też o pisemne komentarze czytelników, ponieważ regulację są takie same w każdym przypadku. Prowadzący strony internetowe musieliby stale monitorować co użytkownicy zamieszczają na ich serwisach i jeśli nie usunęliby kontrowersyjnych treści (nielegalnych lub naruszających czyjeś dobra osobiste), to ponosiliby odpowiedzialność za cudze komentarze.

Trzykrotne wynagrodzenie za naruszenie praw autorskich

Dotychczas osoby naruszające autorskie prawa majątkowe musiały liczyć się z koniecznością zapłaty trzykrotności rynkowego wynagrodzenia za nielegalne korzystanie z utworu. Trybunał Konstytucyjny orzekł jednak , że taka regulacja  jest niezgodna z Konstytucją RP (wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 23.6.2015, sygn. akt SK 32/14). W efekcie reguła ta zostanie wyeliminowana z porządku prawnego. Szkoda. Utrudni to twórcom dochodzenie roszczeń. Odszkodowania będą też znaczne niższe.

Nie polemizuję w tym miejscu z kierunkiem rozstrzygnięcia, zwłaszcza że nie ma jeszcze pisemnego uzasadnienia tego wyroku. Jednak trudno byłoby podważyć twierdzenie, że prawo do potrójnego wynagrodzenia jest oderwane od rzeczywistej wartości szkody. Pomimo to, wydaje się, że szczególne względy przemawiają za specjalną ochroną twórców, w tym za funkcjonowaniem takiego uprawnienia jak zlikwidowane.

Paradoksem jest, że analizowana zasada została usunięta w obecnych („internetowych”) czasach, kiedy z niezwykłą łatwością można dokonać naruszeń na masową skalę. Dawniej niewątpliwie również naruszano prawa autorskie. Wtedy jednak prostsze było ustalenie kto się dopuścił naruszenia, jak też samo naruszenie nie miało często szerokiego zasięgu. Dziś jest inaczej. Naruszenie prawa autorskiego w Internecie może potencjalnie wywoływać skutki na całym świecie.

Choć można twierdzić, że największe korzyści ze zlikwidowanej reguły odnosili nie twórcy, lecz komercyjne podmioty, które nabyły prawa majątkowe od twórców, to jednak najdotkliwiej likwidacja reguły potrójnego wynagrodzenia może dotknąć twórców. Wielkie komercyjne podmioty zapewne poradzą sobie bez tego ułatwienia. Nie można tego powiedzieć już o samych twórcach, którym prawa też są przecież nierzadko bezpośrednio naruszane. Może dojść do tego, że w przypadku niewielkich naruszeń twórcom nie będzie opłacało się dochodzić roszczeń, zwłaszcza na drodze sądowej. Roszczenia komercyjnych podmiotów są zazwyczaj na tyle duże, że ewentualne trudy ich dochodzenia zostaną zrekompensowane „wygraną”. Inaczej może być w przypadku niewielkich roszczeń twórców.

Wyrok ma jeszcze jeden ciekawy wątek. W sprawie, którą zajmował się Trybunał Konstytucyjny chodziło o zawinione naruszenie praw autorskich, czyli – w uproszczeniu ujmując – kiedy naruszający miał wiedzę, że jego działania naruszają czyjeś prawa autorskie, ale i tak to robił. Wtedy przysługiwało potrójne wynagrodzenie. W pozostałych przypadkach (czyli inne niż zawinione) uprawnione jest żądanie dwukrotności wynagrodzenia. Ale Trybunał nie analizował tej dwukrotności i ta kwestia nie jest objęta wyrokiem. Dlatego na razie pozostaje dwukrotność wynagrodzenia przy naruszeniach niezawinionych.

Rodzi się zatem pytanie: jak teraz ustalić wysokość odszkodowania za naruszenie zawinione? Jeśli miałoby być niższe niż dwukrotne wynagrodzenia, to doszłoby do absurdu, ponieważ wtedy osoba celowo naruszająca prawo autorskie płaciłaby niższe odszkodowanie niż nieświadomie łamiący prawo.